Z pewnością nie raz zastanawiałyście się drogie panie, w jaki sposób przechowywać łazienkowe bibeloty (kosmetyki, akcesoria do kąpieli, pielęgnacji ciała, demakijażu, akcesoria do włosów, itp.) tak, aby nie narobiły one bałaganu, nie wyglądały zbyt nachalnie i mało estetycznie. Jeszcze do niedawna wszystkie niezbędniki zwykłam chować w szafkach i szafeczkach łazienkowych. Niestety rozwiązanie to było dla mnie mało komfortowe. Prawda jest taka, że lubię mieć wszystko na wyciągnięcie ręki… Wszelkie wspinania lub schylania się do szafek, aby sięgnąć po płatki kosmetyczne, czy szczotkę do włosów było dla mnie męczące.
Niedawno znalazłam sposób na wygodne i eleganckie przechowywanie różnego rodzaju bibelotów i akcesoriów. Wybór padł na niewielkie kosze wiklinowe (idealne znalazłam na nomi.pl). Cieszą one oko i wyglądają naprawdę dobrze, a do tego są bardzo pojemne i funkcjonalne. Mogę wręcz powiedzieć, że łączą funkcję użytkową z dekoracyjną. Pozwalają wprowadzić do łazienki ład i harmonię, a do tego pięknie zdobią wnętrze.
Takie niewielkich rozmiarów kosze wiklinowe można ustawić wszędzie. Dosłownie. Gdzie tylko dusza zapragnie: na parapecie (jeśli posiadacie w łazience okno), pod umywalką lub wanną, na szafkach, itd. Moje zagościły na parapecie i czują się tam bardzo dobrze, a ja jestem zadowolona, bo dzięki nim nie muszę już gimnastykować się, żeby sięgnąć po gadżet, którego potrzebuję. Poza tym wszystko mam ładnie posegregowane i dzięki temu niczego nie muszę szukać. W jednym koszyku goszczą wyłącznie akcesoria do włosów, a więc gumki, spinki, opaski, szczotki, itp. W drugim zadomowiły się akcesoria do demakijażu oczu. Trzeci koszyk to miejsce dla kosmetyków i gadżetów do pielęgnacji ciała. Obecnie nie wyobrażam sobie życia bez koszyków wiklinowych. Jak to niektórzy mówią… mała rzecz, a cieszy. Naprawdę ciekawe i niedrogie kosze wiklinowe znajdziecie w ofercie NOMI – kosze wiklinowe. A oto kilka przykładów ze strony marketu: